p o e z j a

Nocy późna nie odchodź,
Niech śpią ptaki,
A my mówmy choćby przez sen,
Tak jak mówi ktoś, kto ciepło patrzy w oczy.

Nocy najmilsza zostań,
Niech ciemność twa nie ustaje.
Ty jesteś dla nas, a my dla siebie.
Nocy późna poczekaj, bo jest w tobie Piękno.

W pomroce mówię, że jesteś,
W ciszy Twoja obecność,
Niech to wraca prędzej,
Choćby życie miało być krótsze.

Dla E.
11.03.15
Chrzanów





/





Czekam by zapłakać nad sobą,
By zobaczyć kim jestem,
By pozwolił mi na to łagodny powiew,
Który zewsząd i wszędzie jest Prawdą.

Bo mijały dni i ujrzałem w sobie Piękno,
Przestałem zaprzeczać, że jest we mnie Dobro,
I wyglądałem odtąd ptaków na drzewach.
Ach, jakże więcej mogę mieć od nich.

Usłuchałem i jestem mocny.
Niech oskarży mnie moje zło,
Niech poznam moją okrutność,
Która milczy przede mną.

Jakże muszę być zły, kiedy o tym nie wiem.

W cieniu rozkwitłych drzew będę chodził,
I orzeźwi mnie chłód strumieni,
Kiedy zgodzę się ze sobą.
Tylko obmyty być muszę.

10.03.15
Chrzanów





/





Upomni się, 
Bo Żyje.
Przyjdzie jak tąpnięcie ziemi,
I pagórki pochylą się przed Nim,
Rozedrze to wszystko na pół,
I wydobędzie z głębi swój krzyk.

Teraz wiatr owiewa twoje skronie,
I możesz sięgnąć po wodę,
Lecz zmącone dno długo się oczyszcza,
A kamień w rzece niknie pośród innych.

Prostuj swoje ścieżki, bo bliski jest twój koniec.
Musisz zamknąć oczy, by zatracić przeszłość,
I odrzuć od siebie to co próżne,
Pokaż światu jak jesteś mały.

Słońce przebija w resztkach swych wieczór,
I coraz bliżej jest czasu gdy wzejdzie.
Czym dzisiaj dla ciebie jest przebaczenie?
Czym mogłoby być dla kogoś innego?

9.03.2015 
Chrzanów





/





Patrzyłem za okno,
Pomyślałem o chwili,
Wspomniałem minione,
Pomyślałem znowu.

To co widzę,
Chciałbym ująć,
Jakby zapamiętać,
Jakby zatrzymać,
Bo godne jest chwały
I niesamowite.
Lecz jak chwalić Ciebie,
Czymś co jest Twoje?
Mimo tego chwalę,
Bo mały jestem,
Bo sens tego lśni mi czasem,
Jak żółty motyl w wiosennym lesie.

29.01.15
Chrzanów





/



Połamane drzewa i upadła jesień
Były cierpieniem, lecz nie są.
A traw łapiących letni wieczór,
A śpiewu kosów o świcie,
Nie wspominam w smutku,
Lecz po radości.

Stracone chwile nabrały sensu,
Pytania przeszłości dostały odpowiedź,
I chciałbym podzielić się tylko dobrem,
Tylko ciepłem Was przywitać.

Bo jeśli byłem umarłym a ożyłem,
Bo jeśli chciał dać a przyjąłem,
To poprowadzi mnie tam, gdzie ufam.

Twoje oczy patrzą,
Twoje usta mówią,
A ja w poświęceniu Szczęście odkrywam,
A ja wracam do pierwszego wspomnienia,
Jakie dało mi życie,
By lepiej zrozumieć kim jesteś dla mnie,
Kim mam być dla Ciebie.


Dla E.
12.01.15
Chrzanów



/



Przyjdzie odejść jak ten wieczór odchodzący,
I być niezauważonym, jak ten wieczór,
I może przyznać, że nie było tak marnie, ja być powinno,
I przyznać, że marność słodyczem jest najsłodszym.

Widziałem ułamek dzisiejszego dnia,
Zapomniałem dawno, że trzeba im się przyglądać.
Bo kiedy stanę sam, 
Pożałuję tego com w niewiedzy przeoczył,
I wiem, że zobaczę dni wszystkie. 

Wiatr nie kołysze liśćmi,
Nawet nie unosi ich przede mną.
Wiatru nie ma ani liści,
I mojej przeszłości i przyszłości wątpliwej.

Szydzą moje myśli bez przerwy,
I pychą piszę te słowa,
Z kogoś, kto poznaje swą nędzę,
Z kogoś, kto mógłby o sobie dobrze powiedzieć.

I rzeczywiście umrzemy niedługo
W tle ludzkich złudzeń,
Jak liście, jak wieczory, jak nadzieje
- Ulecimy wolni ich ostatnim wspomnieniem.

17.12.14
Chrzanów



/



Tam gdzie gałęzie uginały się pod jabłkami,
Tam gdzie rósł groszek, za sadem maliny,
Tam gdzie dym z ogniska wyciskał łzy,
Niesie mnie pamięć, niesie mnie myśl.

Wysoko na drzewie zawieszona huśtawka,
I chęć, by wzbić się jak najwyżej,
Najdalej polecieć, jak tylko można,
Najdalej popatrzyć i wykrzyczeć o tym.

Bliscy mi ludzie siedzieli przy stole.
Jak dziś policzyć, których już nie ma?
Wiele bym dał, byś tak się zaśmiała,
Jak wtedy, przy stole, pod jabłonią.

Wieczór już był w pełni,
I sierpień żegnał się z nami.
Trawa pachniała pięknie,
I pogniłe jabłka leżały obok.
A ja patrzyłem ukradkiem,
Bo radość i mądrość były z Tobą zawsze.

Tonie dywan w tym co kreśli słońce,
W tym co kreśli akurat jesienią.
I patrzę na to tak młodą duszą,
Oczami, które tak młode nie są.

Firankę nieznacznie popycha powietrze,
Nie tą samą co kiedyś, nie moją nawet.
Lecz to, że czas biegnie tylko w jedną stronę,
Nie trapi mnie wcale, ani trochę.

Ktoś życzliwy mi był,
Ktoś pokochał mocno,
I mogę ja kochać innych,
I mogę ja kochać siebie.

Kiedy przyjdzie pojąć, co mówią ptaki,
I zrozumieć to, o co wszyscy pytali,
Chciałbym znowu powiedzieć, że było mi dobrze.

4.11.14
Chrzanów



/



Pospieszmy się kreślić na tej kartce,
Nie myślmy wcale co bazgroły znaczą,
Bo dokoła nowych światów wielość,
Bo każdy dzień wstecz, nam je zabiera.

Zapełnijmy jak najprędzej resztkę papieru.
Chyba jest to konieczne, by wreszcie być wolnym,
Bo człowiek płytko stawia granice,
Granice zupełnie niepotrzebne.

Teraz siedzę i kreślę, i naiwnie myślę,
Że mam jeszcze czas, że będzie mi dany.
Przypomnij mi proszę, najlepiej w tej chwili,
O lustrze, które mnie nie pamięta.

26.10.14
Chrzanów



/



Spojrzałem w górę,
Tam gdzie cień dotknął ściany,
I spojrzałem w dół,
A on także tam był.

Lampki światło poruszyło mnie,
To, że stała pośrodku cieni.
I to, że wysoko musiała stanąć,
Że w końcu stanęła tak bardzo nisko.

Małe światełka migotały za oknem,
Obce - słuchały jak jest mi tu dobrze.
Pośrodku tego co unosi i przytłacza,
Wsłuchać się przyjdzie w losu podszepty.

26.10.14
Oświęcim / Chrzanów



/



Kiedy powiesz coś – nie zrozumie...
Kiedy popatrzysz w oczy – odwróci wzrok...
Kiedy odsłonisz siebie – nie zauważy,
I pójdzie tam, gdzie chciałaby iść.

Mówiłem długo i tłumaczyłem się.
Nie mówiłem nic bo nie słuchano mnie.
I chciałoby się uciec stąd,
W tej chwili tylko schować się gdzieś.
Wieczność momentu nie istnieje,
Pomimo wszystko blask bije z niej,
Więc pozwól jeszcze być smutnym teraz,

A później wzrok wzniosę na ile mi dane...

20.10.2014 
Chrzanów



/



Wtedy grzmiało blisko
I deszcz rwał ściany,
I liście przecięły powietrze,
I płakało ogołacane drzewo.

Patrzyłem na to,
A rozpacz dotknęła koszmaru.
I wyzuty z siebie,
Gniew chciałem upuścić.
I wyzuty z siebie,
Gniew upuszczałem.

Popatrz jak stoi uschnięte drzewo,
Popatrz jak ten, który to widzi.
Chcę widzieć jak ptak umiera w locie,
I tu, i we śnie, i tam daleko.

Cóż zrobisz kiedy roślina polna,
Przebije w wysiłku ziemię spaloną?
Cóż powiesz sobie,
Wiedząc, że słuchasz?
Wiedząc, że mlecze kwitną opodal?

Stoję myśląc.
Przebija się światłość przez moje dłonie.
I czuję się, jakbym znowu mógł wracać,
Tam gdzie byliśmy mali,
Tam gdzie trawy ciepłe kołysały spojrzenie,
Tak jak teraz – tutaj,
Tak jak tutaj i tam.

16.10.2014
Chrzanów



/



To było dawno...
Tak dawno, że nie będzie już nigdy,
Tak dawno, że cienie przenikają się,
Że okna chciałyby się otworzyć.
„Teraz” następuje
-Horyzont przeszłości i pierwszy krok jutra.
„Teraz” znaczenia nie ma.
Cóż począć, kiedy począć nie można?

Darowałem ptakom spojrzenie,
Usłyszałem szelest niezapominajek...
Zdążę tam gdzie przekwitają słoneczniki,
Lecz przyjdzie czas stanąć przed ścianą,
Bo w naiwności kłamstwa zapominam o Przyczynie,
Dałem się popchnąć urojonej pewności.

A To przenika czasem,
A To dotyka nagle,
Jak ujrzeć – migocze,
Jak posłuchać – słucha.
Jak posłuchać – mówi.


25.09.14 Jarosław
09.10.14 Chrzanów



/



A przede mną przestrzeń.
I zachwyt nad nią,
I niezrozumienie echa pytań,
Których nikt mi nie wyjaśni.
Leżą jak przegniłe jabłka
W jesiennej trawie sadu.

A przede mną słońca i księżyce,
Światy i rzeczywistości,
I Przyczyna i Absolut,
Nieskończoność!

Tak dobrze być małym,
By nigdy, nic z tego nie zrozumieć.
Tak dobrze być wdzięcznym,
Gdy wkoło wdzięczności mało.


11.09.14 – 9.10.14 Chrzanów



/



Ukradł mi Ciebie wiatru świst,

I szelest traw wśród gnijących kwiatów.
Tak puste są myśli,
Tak niebywale próżne...
Nie obiecuję już nic,
Nie wystawiam na próbę,
Bo nędzę swoją zgodziłem się oglądać,
Bo malutki jestem jak pyłek kurzu.
Słowo zostawiam puste,
Chcę skłonić się nisko.
A strumienie są piękne,
Łąki pragną słońca,
Nie odstępują nigdy,
Wiecznie trwają.
A ja trwam do czasu.



/


Cisza łąk ogarnęła moje myśli,
Łuna świateł opadła bym widział.
Nocy mrok odkrył się przede mną.

Stanąłem, a razem ze mną mój świat,
I oddzielił się ode mnie.

Stoję i patrzę w niebo gwiazd,
I dane jest mi wytchnienie.
Mógłbym tu westchnąć raz ostatni,
Jak jesienią trzcina.
Mógłbym się zagubić,
Jak pyłek kwiatu
niesiony wiosennym wiatrem.

Stoję i patrzę,
I dane jest mi wytchnienie.



/



Miłość pęcznieje, mnoży się, rozrasta;
miłość do drugiego człowieka, do siebie samego,
do tego wszystkiego co istnieje obok nas.

Kiedy kocham, rozwijam się jak bzy na wiosnę.
Kiedy kocham, nie mogę odwrócić się od piękna,
jak kwiat szukający promieni słonecznych.
Kiedy kocham, unoszę się nad ziemią,
patrzę daleko, odczuwam całym sobą i jestem piękny!
Kiedy kocham, zaczynam istnieć naprawdę .
Kiedy kocham, moja obecność tutaj ma sens.
Kiedy kocham, jestem tysiącem!



/



Przyjemność sprawia mi tu nawet nieuniknienie wdychania pyłu z popiołu podczas prac przy piecu.
Każdy szczegół tego miejsca jest dla mnie wyjątkowy.
Staram się to wszystko dostrzegać, zapamiętywać, być tego świadomym.

Nie wierzę w to, nie dopuszczam, nie mam odwagi pomyśleć,
że mogą to być rzeczy nieistotne, zużyte, zwykłe. (...).

Gdy byłem mały, budowaliśmy w lesie szałasy, skakaliśmy przez rzekę,
goniliśmy się po fundamentach przyszłego przedszkola, w trawach wydeptywaliśmy korytarze.
To wszystko pochłaniało mnie, było mi niezbędne i ja byłem temu niezbędny.

Dziś rzadko kiedy mam z kim poleżeć w trawie, zrobić to co zakazane,
marzyć jak dziecko, zatapiać się na wpół realnie w możliwym.

Kiedy jednak widzę w piwnicy stertę brudnych słoików, czuję zapach domu, dotykam starych mebli, wieszam kurtkę czy siedzę w fotelu - czuję to samo - nienaruszone, dziecięce bezpieczeństwo...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz